Rozmowa o „Piaście” – Głos Ziemii Cieszyńskiej (2 lutego 1957)

Wiadomo nie od dziś. że hokej jest wielka pasją cieszyniaków, i to pasją mającą   już 50-letnią tradycję. Pamiętamy przecież pierwsze lata powojenne, kiedy kraj nasz .”pachniał” jeszcze pożogą wojny i zniszczeń, a mimo jo w Cieszynie działaj   już „Piast”, rozgrywano nawet mecze o mistrzostwo Polski, a w ogóle   drużynę „Piasta” uważano za najlepszą drużynę śląską.

Tradycja, przywiązanie i sentyment do „Piasta” pozostały, towarzyszą mu wszędzie. I dlatego, aby licznych sympatyków i kibiców   „Piasta” zapoznać bliżej z problemami tej drużyny, aby wiedzieli, że mecz, wygrana lub przegrana, to nie tylko gonitwa za krążkiem, ładna przemyślana   kombinacja, celny strzał i zwycięstwo, lecz i trudności, sprawy a sprawki, które   urastają do miary problemów.

Pozwoliliśmy sobie przeto zadać kilka pytań kierownikowi I drużyny mgr   H. Smitkowskiemu i trenerowi A. Wołkowskiemu w nadziei, że zainteresują one   również naszych miłych czytelników.

- A więc, jak panowie oceniacie stan faktyczny drużyny, jej formę i możliwości.

Mgr H. Smitkowski. Najpierw zastrzeżnia, aby „nie   zapeszyć” (zapukaliśmy wszyscy trzy razy w niemalowany stół i spojrzeliśmy   w cztery kąty pokoju). Drużyna rozpoczęła drugą rundę rogrywek o wejście do   I Ligi. W tej chwili prowadzimy w II lidze., mamy za sobą wszystkie wygrane   mecze z wyjątkiem jednego remisu z AZS Warszawa. Jeżeli nasi chłopcy grać będą   nadal tak ambitnie i słuchać, jak to czynili dotychczas trenera, to spodziewamy   się najlepszych wyników.

- Właśnie trenera. Skąd pan A. Wolkowski, który jak nam wiadomo, wycofał   się z czynnego życia hokejowego, znalazł się w Cieszynie?

- O trenera w ogóle staraliśmy się od poprzedniego sezonu. Wiadomo przecież, że z odejściem takich asów „Piasta”, jak Gojny i Huta. drużyna wymagała bezwzględnie zastrzyku świeżej krwi i trenera, co przecież nie wykluczało, aby starzy i doświadczeni zawodnicy, jak wyżej wspomniani, pracowali nadal w sekcji.   No. ale to już tak dodaję na marginesie. Pertraktowaliśmy więc z A. Wołkowskim,   który wtedy trenował w Nowym Targu i udało się nam pozyskać go dopiero na ten   sezon. Kto jest Jędrek Wolkowski, wiedzą wszyscy, nawet ci najmłodsi, którzy   stawiają dopiero łyżwy na lodzie. W stosunkowo krótkim czasie trenerowi udało   się zcementować zespól i przygotować go kondycyjnie. Wielu z młodych, jak: Krupa,   Kibel, Wójcik, Kłębek, Zoń, Sznapka, Rusin lub popularny Tomba, gra już dzisiaj w pierwszej drużynie i robi ciągle postępy. Nie mówię tu o takich   zawodnikach, jak: Nikodemowicz. Paluch, Olszowski, którzy przy swoim doświadczeniu,   bardzo wiele zyskują z rad i pomocy trenera. Nie chciałbym więc zrezygnować   z dalszej pracy trenera, uważam, że treningi powinny rozpoczynać się już w lecie,   tak, aby do sezonu stanąć w pełni przygotowanym. Pamiętamy przecież ubiegły   sezon i nasze możliwości wejścia do pierwszej ligi. Brak opieki trenera a później   sławetna przegrana z Marymontem Warszawa pogrzebała nasze możliwości.

- Widzę, że Pan, Panie trenerze, chce również coś dorzucić?

- Tak. Dorzucając więc do słów kolegi Smitkowskiego, muszę stwierdzić, że opieka nad sekcją hokeja natrafia na pewne trudności rozwojowe. Przede wszystkim zostałem zbyt późno zaangażowany, co nie sprzyja mi abym w tak krótkim czasie mógł stworzyć nie tylko trzon I drużyny, ale również postarać się o zaplecze, mimo, że sprawa przygotowania młodych kadr leży mi głęboko na sercu. Poza tym nie mamy odpowiedniego sprzętu dla młodzieży. Pierwsza drużyna natomiast wykazuje   swoją ambicją, pracą, kolektywem i zrozumieniem moich wskazówek, że przodujące   miejsce w II lidze skłonna jest opuścić ale… tylko za cenę wejścia do I ligi i pozostania w niej.

- Tyle o drużynie i jej problemach. Wiemy jednak,(sami chętnie uczęszczamy   na mecze), że samo lodowisko, trybuny, zradiofonizowanie pozostawia wiele do   życzenia. .

Mgr H. Smitkowski. Brak ciągłego zainteresowania się naszymi sprawami ze strony różnych zakładów pracy daje nam sie porządnie we znaki. Nie mamy płyty betonowej wskutek czego trudno jest utrzymać lód. Trybuny   grożą zawaleniem. Mamy trudności z radiofonizacją. Chcielibyśmy organizować jak najwięcej meczów z Górnikiem, Startem i drużynami czeskimi, ale nasze dochody nie są w stanie pokryć wszystkich wydatków. I w takich wypadkach potrzebna jest stalą pomoc różnych zakładów i instytucji.

- 3 lutego odbedzie się walne zebranie waszego Towarzystwa. Czy przewidujecie jakieś zmiany personalne, lub taktyczne?

- Personalne ? trudno powiedzieć, o tym zadecyduje ogół (nawiasem mówiąc przydałyby się). Życzeniem moim i wielu innych byłoby jednak, aby do pracy sportowej wrócili wszyscy, którzy odeszli, często nawet nie z własnej woli. Chcielibyśmy aby wrócili tacy działacze, jak: Borlliczek. Better, Pindur, żeby pracowali w sekcji: Lazar, Huta, Gojny, żeby ustały waśnie, kwasy i niedomówienia. Wszyscy   chcemy przecież jednego, kochamy sport, żyjemy nim, cieszymy się ze zwycięstw, umiemy przyjmować niepowodzenia.